sobota, 23 listopada 2019

010. Wir (Trylogia Ryfterów #2) - Peter Watts


Dziwię się, że dopiero stosunkowo niedawno ktoś podjął temat eksploracji oceanów w tak zgrabny, spójny fabularnie i ciekawy sposób - my, jako ludzie, mamy większe pojęcie o kosmosie i mechanice kwantowej niż o tym, co szczerzy na nas kły i bioluminescencyjne niby-oczy na dnie Rowu Mariańskiego lub w podobnych miejscach, zwłaszcza tych ogrzewanych ciepłymi prądami.


Mamy tu też wizję apokalipsy, która umyka jakiemukolwiek zaszufladkowaniu, a - co więcej - jest podparta, jak niemal każdy kluczowy koncept książki, licznymi źródłami streszczonymi przez Autora na ostatnich stronach "Wiru" dla tych z czytelników, których zainteresują jego naukowe wywody.

Trylogia Ryfterów wręcz nierozerwalnie łączy się bowiem z nauką, a sam autor jest biologiem morskim z wykształcenia, o ile nie pozostaję w błędzie - i śledzenie nowości w "branży" połączone z plastyczną wyobraźnią pozwala kreować światy, w których może niekoniecznie chciałabym żyć, ale z całą pewnością będę zwiedzać je dalej na kolejnych stronach czy kartkach. Widać też, że do aspektu psychologicznego Trylogii Autor przygotował się niemalże tak dobrze, jak do biologicznego i pandemiologicznego.


Historia pod koniec ruszyła z buta na tyle, że aż chce się dowiedzieć, co dalej - i z tym pytaniem Watts zostawia czytelników "Wiru" po naprawdę niezłej jeździe przez wirtualne sieci, sieci bardziej realne od rzeczywistości, inteligentne mózgo-żele towarzyszące korpom w podejmowaniu trudnych decyzji, udoskonalenia ciała mające służyć zmianie podstawowego odruchu - oddychania - na takie, dostosowane do przebywania na znacznych głębokościach i niepoddawania się typowemu dla zwykłego człowieka nieprzyjemnemu, a w przypadku Beebe bez wątpliwości śmiertelnego nacisku wielu atmosfer oraz dekompresji.

Chwała Wattsowi, że i nie zdecydował się zastosować chamskiego cliffhangera - dla mnie to bardzo istotne, jako dla czytelniczki, i potrafi obniżyć ocenę nawet najwybitniejszej książki.

Napisane przez Wattsa science-fiction wcale nie musi być aż tak "science", w teorii panspermii istnieje wszakże niewielka dość - na razie - nisza osób twierdzących, że poważniejsze życie przybyło do nas nie tyle ujeżdżając meteoryt, co raczej wybyło z mrocznych, niezbadanych głębin oceanów.


Jako cyberpunkowej dziewczynie, niesamowicie podoba mi się też idea Prawołamaczy oraz Moralniaka - to coś żywcem wyciągniętego z głowy mistrza Gibsona.

Peter Watts rzadko zawodzi, toteż sięgając po jego książki mam satysfakcję zagwarantowaną - niczym w reklamach. Tak też było i tym razem; co więcej, było na tyle dobrze, bym szybciutko nabyła kolejną część Trylogii Ryfterów i uplasowała ją wysoko na liście obecnie czytanych pozycji.


"To, że pasujesz na ryft, nie zależy od tego, ile syfu narobiłaś.
To zależy od tego, ile syfu udało Ci się przetrwać."


Ocena: 7.5/10

Tytuł: Wir
Autor: Peter Watts
wydawnictwo: Ars Machina
data wydania: 2011
ISBN: 978-839-3231-928
stron: 392



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz